Gdy udawaliśmy się w stronę autokaru przeraziła nas kolejka po bilety(około 3 godziny czekania) i tak samo długa aż pod bramę wejściową,a my narzekaliśmy że staliśmy 30 minut…
Aby dostać się do cmentarza Pere Lachaise w Paryżu, ku mojej uciesze znowu musieliśmy pokonać część przedmieści miasta, co pozwoliło mi przyjrzeć się mieszkańcom i architekturze stolicy Francji. Stary cmentarz zauroczył mnie, może to dziwnie brzmieć pięknymi grobami, alejkami, wzniesieniami i niezwykłą atmosferą.. Zobaczyliśmy miejsce spoczynku Fryderyka Chopina( na ,którego grobie było pełno kwiatów i Polska flaga) oraz Jimiego Morrisona.
Spacerując uliczkami Montmartu widzieliśmy jeden z najstarszych wiatraków Paryża oraz drugi bardzo popularny należący do legendarnego Moulin Rouge.
Następnym naszym przystankiem była dzielnica La Defense, która przytłoczyła mnie rozmiarem i ilością szklanych drapaczy chmur.Paryski Manhattan przyprawiał nas o okrzyki zachwytu Jest tam także kolejny, ale nowoczesny Łuk znajdujący się w tej samej linii co Łuk Tryumfalny oraz budowla koło Luwru.. W dzielnicy biznesowej mieliśmy tylko półtorej godziny czasu wolnego w centrum handlowym Les Quarto Temps(Cztery pory roku) co zmusiło mnie właściwie do biegania po nim. Bardzo zaskoczyła mnie uprzejmość sprzedawców, którzy witali mnie przy każdym wejściu do sklepu i dziękowali przy kasie za podany towar oraz pieniądze. Francuzi mają zupełnie inne nastawienie do ludzi i życia, są bardzo sympatyczni oraz otwarci. Bez problemu można było zapytać się o drogę do danego sklepu.
Najlepiej od razu powiedzieć, że nie rozumie się po francusku bo nie ma żadnego problemu z dogadaniem się np. po angielsku. Wyjeżdżając z La Defense pośród wielkich szklanych wieżowców znajdowało się jedno małe betonowe boisko na ,którym murzyni grali w koszykówkę, stanowiło to wielki kontrast z tymi wielkimi drapaczami chmur.Bardzo miło sie usmiechali i machali do nas:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz