Teraz rozpoczynam 'wielki' cykl pt. Ludzie! Pierwsza notka będzie na temat kupowania w Turcji, a zatem:
Wystarczy tylko spojrzeć np. na kelnera a on odbiera to jako sygnał, że musi z tobą porozmawiać. Jest tak samo jak w Egipcie czy Tunezji. Idać ulicą trzeba trzymać się trochę z daleka od tych wszystkich sklepów. Jeżeli wykażesz jakiekolwiek zainteresowanie towarem, co gorsza podejdziesz żeby obejrzeć albo zaczniesz się pytać ile to kosztuje już jest po Tobie. Turcy nie wypuszczą Cię ze sklepu z pustymi rękoma. Niestety na próżno tłumaczyłam M ,że trzeba trzymać dystans, wzamian za to słyszałam pretensje, że w tej Turcji obejrzeć się nic nie da i kupić….To fakt bo gdy wejdziesz do sklepu, gdzie nie ma żadnego turysty żeby cokolwiek obejrzeć Turcy uważają, że musisz już coś kupić! Nie chętnie podają i tak zawyżoną cenę. Moje targowanie było na dwie waluty czyli euro i liry, Dobrze wiedziałam jaki kurs mają ,dlatego sprzedawcy nie byli w stanie oszukać mnie przeliczając np. z liry na euro. Targowanie odbywało się na kalkulatorach i słownie. Ogólne standardowe żarty to np. podawanie ceny zegarka np. w wysokości 1000 lirów i mruganie do mnie okiem. Turcy nie potrafią nie rozmawiać, nie żartować i nie prawić komplementów ,nie podrywać turystek i nie ruszać się! Upał i praca większości nie przeszkadza(opisuje tutaj Turków z Alany którzy składają się z tubylców oraz pracowników sezonowych.)
Średnio udawało mi się zjechać z ceną o np. 30 lirów czyli aż 60 zł.Tak sprzedawcy nastawiają się na targowanie lub na turystów którzy wolą tego uniknąć i sprzedają im towar z ogromnym zyskiem. Targowanie oczywiście było moją działką, ale jestem kontaktową osobą, otwartą na nowych ludzi i kulturę więc nawet mi się to podobało,
Kupowanie było naprawdę skomplikowane, wypad do miasta męczył tymi ciągłymi zaczepkami i dla mnie przynajmniej na początku nie odpowiadanie było bardzo nie taktowne. Po tygodniu kiwałam głową lub udawałam ,że nie słyszę. Najlepiej przykleić sobie kartkę na czoło: Jestem z Polski, szukam chłopaka wtedy dostarczysz najważniejsze informacje tureckim podrywaczom…
Turcy mieli różne ,,chwyty marketingowe’’. Usłyszeli np. polski język od razu wołali ,,Polski Sklep!!!’’ itd. Na początku odzywali się do Słowianek po rosyjsku ja nie odpowiadałam bo przecież nie jestem Rosjanką, po czesku- milczałam, w końcu po niemiecku, usłyszałam także pytające ,,England’’ ,,Norwey ?’’ i na końcu ,,dżen dobry?’’, wtedy odpowiedziałam. Po tygodniu zaczepianie przestało już aż tak bardzo przeszkadzać jak na początku w przeciwieństwie do M. Przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego. Sprzedawcy po polsku umieli podstawowe zwroty i oczywiście ,,kochanie’’ oraz ulubione ,,seks bomba’’
W ,,butikach’’ na kupujących czekały stoliczki i herbata, to było miejsce do targowania się.
Teraz czas na sprzedawców. Jak już opisywałam młodzi Turcy chyba specjalnie dobierani urodą żeby zwabić dziewczyny swoim urokiem osobistym i uśmiechem. Bez skrupułów pytali się czy mam chłopaka, zapraszali na randki i świdrowali wzrokiem patrząc prosto w oczy. Byli pewni, że są wspaniali, super przystojni, fajnie ubrani, każda dziewczyna jest ich… Pod koniec pobytu trafiłam na sprzedawcę, który rąk przy sobie nie mógł utrzymać i jeszcze zdziwiony był moim sprzeciwem obmacywania mnie….Bez przesady to mnie bardzo zdenerwowało. Bardzo fajnie że są tak kontaktowi i pewni siebie, ale są jakieś granice przynajmniej dla mnie…Co chwile proponowali ,,disco tonight ?’’ Kiedy usłyszeli ,,No’’ byli oburzeni jak JA mogłam się nie zgodzić, jak oparłam się ich urokowi!!Dla dziewczyn jest to bardzo budując i miłe nie da się ukryć, że kiedy interesuje się tobą przystojny Turek i proponuje Ci wyjście podnosi się Twoja samo ocena. Jednak oni często liczą na kolejną nową dziewczynę, kolejnej nocy…która jest przecież na wakacjach, ale co zrobić, że zazwyczaj oprzeć się im nie można.
Natomiast w sklepach z biżuterią (zaznaczam drogą!) głównie sprzedają kobiety bez chust. Normalnie ubrane dziewczyny ,umalowane, energicznie nie zaczepiające tak jak płeć męska.
Zazwyczaj po sklepie chodzi za tobą sprzedawca lub sprzedawczyni. Czekają tuż za kotarą przymierzalni w której nie ma luster…Najbardziej śmiać mi się chciało jak ubzdurałam sobie, że chce taką i taką torebke. Wszędzie słyszałam ,,w Alanya takich nie ma’’. ,,Nigdzie ich nie dostaniesz jak ja ich nie mam to już nikt.’’. Wybuchło małe zamieszanie, odbyła się wielka akcja poszukiwanie torby u kolegi sprzedawcy numer jeden, dwa i trzy. A dwa sklepy dalej czekała na mnie ,,niedostępna torebka’’….