środa, 18 marca 2009

co z tą Polską?


Stoję sobie rano na przystanku. Kurpińskiego. Przede mną roztacza się obraz odbijącego się światła od tysięcznych okienek. Żółte bloki piątkowa , kolorowe budowle Śmiałego i Batorego. Pode mną torowisko PESTKI. Mijają mnie samochody, co raz lepsze. Zdarzy się jakiś Chrysler, nawet Ferrari czy Aston Martin. Czyżby kryzys tak na nas działał? Że tyle osób ma teraz nowe i lepsze samochody… Kontynuując moje rozważania staram się spojrzeć na otaczający mnie świat oczami innego miasta. Wyobrażam sobie, że ta betonowa sachara to np. Berlin. Od razu na myśl przychodzą mi moje ulubione piosenki (akurat wskakuje mi na ipodzie niemiecki utwór) i wyobrażam sobie dzisiejsze popołudnie spacerując pod bramą brandenburską czy kudamemm. Mijają mnie obcokrajowcy. Na ipodzie pojawia się turecki Przed oczami widzę malucha z reklamą Kebab Ahmed. Teraz bloki przypominają mi tureckie osiedla, duszne powietrze i mało roślinności (koniec zimy brak liści na drzewach), mijające mnie kobiety w chustach oraz panowie popijający cay na ulicyTeraz ten świat wyglądał inaczej. A może by tak spojrzeć z perspektywy bogatej Europy? Tak jestem w Paryżu właśnie jadę do szkoły na lekcje francuskiego. Ludzie w samochodach stali się jacyś ładniejsi, pojazdy takie czyste i bogate. Ulica nagle porządna jak w Paryżu( ipod gra Rim-K). Od razu lepiej się myśli.Wsiadam do autobusu,. jak do Londyńskiego metra. Wyobrażam sobie grupę obcokrajowców z boomboxem z którego rozbrzmiewa grime (na ipodzie wskakuje mi Wiley). Jadę wspaniałym szybkim metrem. Autobus mojej ,,ulubionej’’ zawsze ,,punktualnej’’ linii stał się teraz nowoczesnym środkiem lokomocji, obrazy mijają mnie co raz szybciej przecież jedzie 250 km/h , za chwile pewnie zobaczę Big BenaJakoś lepiej mi się jedzie nawet stojąc w duchocie i ścisku. Nie no jadę metrem to normalne przecież jemu można wybaczyć. Pojawia mi się obraz stacji benzynowej i hotelu jak na niemieckiej autostradzie. Tak, stacja jest ładniejsza taka bardziej europejska niż zwykle. Mijające mnie tiry z zagranicznymi rejestracjami uświadamiają mi, że chyba jednak coś znaczymy. Jesteśmy miejscem w którym spotykają się samochody z całej Europy. Hmm nie wiem teraz w jakim języku się odezwać: Co słychać? słyszę… hmmm czar prysł powracam do rzeczywistości ( na ipodzie wskakuje mi Paluch i słyszę jak żyje się na piątkowie). A tak mi się dobrze jechało przecież samochody były takie porządne niemieckie, ulice urocze jak francuskie, słońce ogniste jak w hiszpani, zapach orientalnych przypraw jak w Stambule, a mieszanka kulturowa jak w Londynie…Wcale nie jadę metrem na lekcję francuskiego, wcale nie zobaczę Big Bena i nie spędzę popołudnia Pod Bramą Brandenburską. Czemu powrót do rzeczywistości mnie tak rozczarował. Czemu dobiła mnie reklama ,,dobre bo Polskie?’’Czy my musimy się dowartościowywać? Dlaczego zawsze płaczemy, że w szklance soku jest tylko nalane do połowy?Czemu nie cieszymy się ,że w ogóle tą połowie mamy? Czemu za oryginalny strój nazywani jesteśmy dziwakami i wytykani palcami? Przez cały czas musimy się dowartościowywać. Dlaczego premier chce stworzyć drugą Irlandię, a nie nową Polskę. Jesteśmy w tyle za całą Europą od wieków. Szukaliśmy korzeni u Sarmatów. Po co? Żeby dodać sobie historyczności, prestiżu i kultury. Nie nadążamy za europejskimi standardami i postępem technicznym Zależy nam na tym żeby zagrabić pieniądze tylko dla siebie .Zachowujemy się jak społeczeństwo pierwotne ograniczamy się do naszego domu i mieszkania. Jak w taki sposób dogonimy Europę? Przeładowanym programem w szkołach i czasem bezużytecznych zagadnień? W Niemczech materiał z polskiej pierwszej klasy liceum przerabia się w ostatniej.
Żyć w innym kraju? Bardzo chętnie? Jakim? Może Polskim, zmienionym, nowoczesnym i takim z którym liczą się wszyscy? Marzenie ? Może, ale to zależy od nas. Nie wierzycie? Naprawdę!Chcecie się czuć dobrze w swoim kraju? Ja chce, ale niestety tak się nie czuje.